Przyborowo 11
Przyborowo 11 Martyna i Dominik i kolejny najpiękniejszy ślub w tej części świata! Ponieważ to najprawdziwsze miejsce na slowwedding. Osadzone po środku czerniejewskich lasów w miejscu gdzie czas zatrzymał sie 100 lat temu.
A jak już cofamy sie w przeszłość to na początku mojej przygody ze ślubami miałem w swojej wybujałej wyobraźni myśl o odrealnionym jak wtedy mi sie wydawało ślubie po środku lasu. Dokoła cisza, natura intymność i swoi ludzie którzy z dobrocią wypisana na twarzy towarzysza tego dnia parze zakochanych ludzi.
Czy to sie właśnie wydarzyło? Dokładnie tak a ja stojąc na ich ślubie po środku lasu miałem deja vu tych momentów.
Na koniec patrzę na te zdjęcia i cieszę sie ogromnie ze to właśnie ja mogłem sfotografować ich dzień!
Można powiedzieć, że znają sie od zawsze.
Innymi słowy wiecznie uśmiechnięci i energiczni. Dominik przede wszystkim z dużą dozą szaleństwa (pozytywnego). Martyna bardziej zorganizowana.
Na początku mieszkali w różnych miastach i przez rok jeździli do siebie jednak w każdej wolnej chwili, spędzali czas na wyjazdach, imprezach, spotkaniach. Zwiedzali Europę i świetnie się razem bawili. Zamieszkali razem w Warszawie.
A później co? Najbardziej szalone zaręczyny w Toskanii ponieważ świadek przyleciał z pierścionkiem i został zamknięty w ogrodzie, w którym miały się odbyć zaręczyny, próba uratowania go, a później piękne wyznania na wzgórzu przy zachodzie słońca.
Czy ślub mógł być mniej szalony? NIE 😊 Musiało być inaczej niż u wszystkich, z dużą dozą szaleństwa i nieprzewidywalności jednak tak jak im się wymarzyło. Też w ogrodzie (w sumie lesie), z najbliższymi, a później z najbardziej epicką imprezą do rana.
Żadne słowa nie oddadzą atmosfery tego miejsca a przede wszystkim ludzi którzy stworzyli i zorganizowali tak piękne wydarzenie. Podsumowując ich dzień na bardzo długo zapadnie mi w pamięci cieszę sie ze właśnie tacy ludzie do mnie trafiają.
Tutaj zostawiam Wam link do Przyborowo 11:https://www.instagram.com/przyborowo_11/